Pierwszy oddech – pierwszy krzyk?
Kiedy dziecko jest jeszcze w brzuchu mamy, potrzebny tlen dostaje od niej za pośrednictwem łożyska i pępowiny. Jego płuca są częściowo zapadnięte, a częściowo wypełnione płynem owodniowym, który musi być usunięty po urodzeniu. Pod koniec ciąży w badaniu USG można zaobserwować ruchy oddechowe malucha. Są one jednym objawów przygotowania dziecka do narodzin.
W czasie porodu, na skutek ucisku, przy przechodzeniu przez kanał rodny, z płuc dziecka zostaje wyciśnięty płyn owodniowy, są one wtedy gotowe na pierwszy oddech.
Po urodzeniu się główki, przez kontakt z chłodnym powietrzem są stymulowane receptory, które znajdują się wokół ust noworodka. To powoduje, że maluch podejmuje pierwsze próby oddychania.
Dopóki pępowina nie zostaje podwiązana i odcięta, noworodek robi to bez pośpiechu, wypluwając wody płodowe znajdujące się jeszcze w drogach oddechowych – ciągle jeszcze pracuje łożysko, a do dziecka płynie natlenowana krew. Dziecko ma więc po urodzeniu czas na podjęcie oddychania – te pierwsze próby nie muszą być regularne i mogą, ale nie muszą, łączyć się z krzykiem.
fot. by inferis http//flickr.com
Dziecko urodzone spokojnie, w warunkach ciszy i przygaszonych świateł, położone od razu na brzuchu mamy rzadko zaczyna krzyczeć. Najczęściej lekko kwili, bierze powoli kilka coraz głębszych oddechów, z buzi wypluwa resztki wód płodowych. Maluch, pomimo że nie krzyczy, jest w dobrym stanie. Pępowina tętni coraz słabiej, a łożysko stopniowo przestaje pracować. Zajmuje to różną ilość czasu – kilka minut do ponad pół godziny.
Inaczej wygląda sprawa, gdy pępowina zostaje przecięta zanim ustanie tętnienie. W jednej chwili dziecko przestaje otrzymywać tlen poprzez krew mamy. W krwioobiegu dziecka zaczyna się gromadzić dwutlenek węgla, co prowadzi do pobudzenia ośrodka oddechowego w mózgu. Dziecko musi szybko podjąć czynność oddechową, bo się udusi – pojawia się też niebezpieczeństwo zakrztuszenia się wodami płodowymi (dlatego tak często odśluzowuje się dzieci na sali porodowej). Ten pierwszy oddech to duże przeżycie – odbywa się przecież w stanie zagrożenia życia, jakim jest chwilowy brak tlenu. Dla mamy jest jednak radosnym odgłosem świadczącym, że dziecko jest w dobrym stanie i zaczyna samodzielnie egzystować.
Wasze komentarze